Ciastolina czy GLAM GOO?
Moja córka, kiedyś ogromna fanka ciastoliny, którą pochłaniała w tak niesamowitych ilościach, że w końcu opracowałam nawet własny na nią przepis, który codziennie podbija Internet, z wiekiem przerzuciła się na slime. Slime, Goo, glutek, masa plastyczna, zwał jak zwał, ważne, że ona to kocha i bawi się tym godzinami. To jest ta różnica pokoleń, córka uwielbia, ja początkowo nie kumałam. No ale co zrobić, kiedy glut jest na szczycie prezentowych marzeń już drugi rok pod rząd? Dałam się wciągnąć i też bawi mnie zabawa kolorową, gumowatą masą.
Calareszta to trojaczki, kobieta, matka, styl życia pomiędzy Polską, a Australią, przepisy na pyszne potrawy i miłość do sportu. Jednym słowem dzieci i cała reszta.
Glutków są tysiące. Można mieć glutka, który udaje kupę jednorożca, glutka, z którego można zrobić planetę, glutka fluorescencyjnego, glutka z gwiazdkami.
Glutek w dotyku przypomina miękką, galaretowatą masę, która przelewa się w rękach. U mnie w domu uwielbia lądować na dywanie tudzież na suficie. Jest wesoło, szczególnie jak się w takie cudo wdepnie w nocy, gołą stopą… wyobraźnia daje czadu i podpowiada rozmaite scenariusze. Dzięki wściekle różowym stożkom zwisającym z sufitu nauczyliśmy się też co to są stalaktyty. Nie ma to jak przyjemne z pożytecznym!
Wszystko z glutkiem już mieliśmy, wydawałoby się, że już nic nas nie zaskoczy, a jednak! Mikołajowa (czyli „mua”) w tym roku dała czadu i wynalazła glutka dla kreatywnych, kochających „biżu” i świecidełka małych dam.
I tak w naszym domu zagościł nowy gadżet – Glam Goo. W wolnym tłumaczeniu – glut wytworny. Ha!
Glam Goo to nie jest jakiś tam sobie byle jaki glutek. Glam Goo ma w zestawie brokat, który oczywiście, jak w każdym domu, w którym mieszka mała dziewczynka, jest! – w naszym domu uwielbiany. Glut z brokatem został pokochany od pierwszego wejrzenia. W pudełku są też świecące ozdoby, jednym słowem wszystko, czego potrzeba, aby stworzyć niebanalną biżuterię z glutka, brokatu i innych błyskotek.
Jak to działa? Bierzesz glutka, mieszasz z brokatem, wypełniasz nim biżuterię i nosisz takie cudo własnoręcznie zrobione. Do wyboru w zestawie jest talizman-tęcza i wisiorek-serduszko. A, zapomniałabym dodać najważniejszego – glutka można poperfumować dołączonym do zestawu zapachem! Najfajniejsze jest to, że biżuterię można zmieniać, dodawać inne kolory, świecidełka, więc jak się znudzi, można przeprowadzić akcję odświeżania i cieszyć się zupełnie nowym zestawem.
Moje dziewczyny kochają takie prezenty. I choć glutki nie są czymś, co do końca kumam, mają masę zalet. Przede wszystkim działają na wyobraźnię, bo z takiego zestawu każde dziecko, za każdym razem wyczaruje coś zupełnie niepowtarzalnego. Glam Goo pobudza dzięki temu kreatywność. Goo rozwija motorykę małą, czyli rozwój manualny, związany z czynnościami, które wykonują dłonie –sprzyja mu lepienie, ugniatanie, rysowanie, jest to niezbędna umiejętność do nauki pisania, koncentracji, czytania. Zabawa takimi gumowatymi przedmiotami, które można ugniatać pomiędzy rękami, uspokaja. No i co najważniejsze – odciąga od ekranu. A jaką dumę czuje córka, że sobie sama zrobiła naszyjnik! Duma z własnego dzieła to doskonały bodziec dla dziecięcej samooceny.
Glam Goo przekonało mnie też przystępną ceną.
Glam Goo to będzie idealny prezent na Święta, jeśli szukasz czegoś niebanalnego i kreatywnego dla małej damy.
A już 20 grudnia na fanpage’u calareszta.pl ( https://www.facebook.com/calaresztapl/) ruszy konkurs, w którym do wygrania będzie taki sam zestaw!
Najnowsze komentarze